Angielska Słowacka 
Strona główna -> Muszyna


Widziane z muszyńskiego zamku

Od brzegów Popradu zaczyna się wznosić stromo ku niebu góra, w kształcie ostrokręgu, a z jej czoła wystercza, gdyby ramię olbrzyma, wieża ostatni szczątek zamku, który niegdyś nad miastem i całą okolicą panował . Tak w 1837 r. pewien podróżnik, znany tylko z inicjałów A.G., opisywał muszyński zamek. Dzisiaj i muszyńska warownia, i góra wyglądają inaczej. Po niemal 180 latach, które upłynęły od czasu, gdy A.G. odwiedził miasteczko, z wieży zachowała się jedynie piwnica, a stoki góry od południa i zachodu przekształcono w końcu wieku XIX oraz w następnym stuleciu.

Wysunięta w dolinę Góra Zamkowa otoczona rozlewiskami Popradu, Szczawnika i Muszynki, zwanej w najstarszych dokumentach Muszyną, zapewniała z jednej strony bezpieczne schronienie, z drugiej pozwalała na kontrolowanie całej doliny. Obronność miejsca potęgowały nagie, strome zbocza. Szare skały piętrzące się około 60 m ponad dolinę musiały zniechęcać tych, którzy chcieliby wedrzeć się do zamku. Lokalizacja warowni była dobrze przemyślana. Miało to być miejsce zapewniające mieszkańcom bezpieczeństwo i względny komfort oraz zniechęcające intruzów.

Tradycja przypisuje budowę zamku Kazimierzowi Wielkiemu. Wcześniej na Górze Zamkowej wznosił się niewielki drewniany gródek z wieżą mieszkalną ustawioną pośrodku majdanu. Jego pozostałości są jeszcze dzisiaj widoczne wśród drzew przy jednej ze ścieżek prowadzących do zamku. Losy tego obiektu są zagadkowe. Nie wiadomo kiedy powstał i w jakich okolicznościach przestał funkcjonować. Na odpowiedź czekają pytania, czy istniał już w czasach, gdy nazwa Muszyny pojawiła się na kartach dokumentów, tzn. w 1288 roku, czy też zbudowano go później, może dopiero za Jana Muskaty, biskupa krakowskiego w latach 1294-1320, który wiele uwagi poświęcił fortyfikowaniu podległych mu włości? Gródek został zniszczony prawdopodobnie celowo, gdy wybudowano zamek.

W maju roku 1288 kancelaria księcia Leszka Czarnego wystawiła dwa dokumenty wymieniające Muszynę, jako jeden z przedmiotu sporu między biskupem krakowskim Pawłem z Przemankowa a spadkobiercami Wysza z Niegowici herbu Półkozic, kanonika krakowskiego i scholastyka katedry krakowskiej. Wysz, który został duchownym po śmierci żony, przekazał w testamencie swoje dobra, w tym Muszynę, wspomnianemu wyżej biskupowi. Zapis ten zaskarżył bratanek Wysza, Mironieg ożeniony z jego wnuczką, Bogusławą. W myśl zawartego porozumienia sporne wsie, w tym Muszyna, pozostały we władaniu krakowskiego hierarchy. Dokumenty mówią wyraźnie o wsi Muszyna, milczą natomiast o gródku, a więc może rzeczywiście jeszcze wówczas nie istniał. Kiedy Jan Muskata wystąpił przeciwko Władysławowi Łokietkowi, dobra muszyńskie w ramach restrykcji przeszły na rzecz władcy. Pozostawały królewszczyzną zapewne aż do początku XV w., kiedy ponownie stały się posiadłościami kościoła. Około połowy XIV w. Kazimierz Wielki lokował w Muszynie miasto i zapewne zlecił też budowę murowanej warowni. Niewiele wiemy, o tym okresie w dziejach zamku i pewnie nasza wiedza na ten temat pozostanie nikła, bowiem gotycki zamek niemal zupełnie został zniszczony w czasie najazdu węgierskiego w roku 1474 i podczas późniejszej renesansowej przebudowy.

Prawdopodobnie najpierw wzniesiono kilkupiętrową wieżę wzmocnioną w narożach potężnymi przyporami, której pozostałości możemy jeszcze dzisiaj oglądać. Zapewne w czasie tej samej akcji budowlanej, ale później niż wieżę, zaczęto stawiać mury obronne opasujące niemal całą powierzchnię południowego krańca Koziejówki. Wytyczono je na planie trapezu o wysokości około 60 metrów i maksymalnej szerokości około 30. To ambitne założenie nie zostało jednak wówczas zrealizowane w całości. W połowie długości obwodu wystawiono potężny mur zewnętrzny zamykający zamek od zachodu, a wychodzące poza niego fundamenty przykryto ziemią.

Od reszty góry teren założenia oddzielała sucha fosa powstała przez pogłębienie naturalnego obniżenia. Do wnętrza prowadził drewniany most, którego ostatni odcinek był zapewne zwodzony. Niestety do tej pory nie udało się zlokalizować bramy. Mogła się ona znajdować się w północnym, najgrubszym murze baszty. W 1. połowie XV stulecia obiekt wymagał już poważnych napraw. O jednej z nich wspomina list starosty Jana z Wielopola do bardiowskich rajców z roku 1454, w którym tenże pisze o fatalnym stanie około czwartej części zamku oraz konieczności naprawy murów również w partiach fundamentowych i prosi o dostarczenie piwa dla ludzi pracujących nawet nocą.

Życie w piętnastowiecznej warowni biegło w sposób typowy dla pogranicznych zamków. Patrolowano granicę, pobierano myto od kupców zdążających na Węgry, ścigano zgraje rabusiów lub też ... wyprawiano się na sąsiednie Węgry, by łupić tamtejszych kupców i mieszczan. Cóż, niektórzy starostowie muszyńscy dali się poznać z awanturniczego stylu życia.

W roku 1474 Muszynę najechali Węgrzy pod wodzą Tomasza Tarcsay’a, którzy zniszczyli zamek. Archeolodzy, prowadzący w nim od kilku lat wykopaliska, natrafili na ślady owego najazdu. Osmolone i przepalone kamienie z rozwalisk murów oraz poziomy spalenizny wskazują na potężny pożar, który strawił zabudowania i zapewne osłabił mury, tak iż albo zwaliły się samoistnie, albo musiano je rozebrać. Uchwytne są też ślady oblężenia. Kilkadziesiąt grotów bełtów kusz zalegających pod murami, fragmenty luf hakownic, kule kamienne i metalowe każą domyślać się zmasowanego ostrzału. Oblegający zgubili też pod murami przedmioty osobiste oraz monety.

Po zakończeniu działań wojennych zdecydowano się na odbudowę zamku. W myśl postanowień umowy zawartej w Starej Wsi Spiskiej, mieli ją sfinansować Węgrzy. Budowa ciągnęła się latami. Dokument z 5 lutego 1488 informuje, że administrator diecezji krakowskiej Stanisław ze Świeradzic oraz kanonicy kapitulni zostali zobowiązani do wysłania do Muszyny delegata celem doglądnięcia prac. Postawiono wówczas na pierwotnym obrysie niemal od podstaw mury obronne, a od południa dobudowano do nich mieszkalny ryzalit. Do muru zachodniego dostawiono budynek mieszkalny o charakterze rezydencjonalnym z trzema pomieszczeniami w najniższej kondygnacji oraz wzniesiono jakieś pomieszczenia w części środkowej założenia. Odbudowano też dwuizbowy budynek przy murze wschodnim, którego ściany działową i zewnętrzną zbudowano z drewna i oblepiono gliną. W jego obu pomieszczeniach odkryto pozostałości urządzeń grzewczych – pieców i palenisk otwartych. W północnym archeolodzy odsłonili relikty dużego pieca kuchennego, którego dolną część obłożono drewnem. Kuchnię o podobnej konstrukcji opisano prawie dwieście lat później w inwentarzu dworu biskupów, ale nie wybiegajmy w przyszłość.

W roku 1508 prace zbliżały się ku końcowi. Ówczesny włodarz biskupiego klucza sądeckiego i starosta muszyński, Mikołaj Lapiszpataky, zwrócił się listownie do burmistrza Bardiowa, Aleksego Glecknera z prośbą o umówienie mistrza do obróbki kamiennych odrzwi i obramień okiennych. Starosta wyraźnie określa wymiary otworów, sugerując, aby były roboty simplici et forti, ut ad castrum (prostej i mocnej jak w warowni). Jednocześnie miały być takie jak w bardiowskim ratuszu, tzn. wykonane w stylu renesansowym. Do naszych czasów zachowało się zaledwie kilka niewielkich fragmentów owej kamieniarki. Nieliczne znaleziska wydobywane z ziemi w czasie badań wykopaliskowych pozwalają domyślać się, że zamek wykończono z przepychem godnym biskupów krakowskich. Wnętrza zdobiły dębnickie marmury oraz wspaniałe piece. Muszyńskie kafle bardzo przypominają te, z których zbudowano piece wawelskie, a które wyszły z warsztatu Bartosza, słynnego zduna z Kazimierza pod Krakowem, pracującego na zlecenie Zygmunta Starego. Główne wejście do domu pańskiego być może zdobiła kamienna tablica lub kartusz z herbem Abdank, którego ułamek znaleziono w czasie prac archeologicznych. Pieczętował się nim Jan Konarski, biskup krakowski w latach 1503-1525, z osobą którego należy łączyć zakończenie budowy w fazie renesansowej.

W końcu XVI lub na początku XVII stulecia zamek ponownie spłonął. Archeolodzy odsłaniają ślady intensywnego pożaru w obrębie niemal całego założenia. Po tym kataklizmie nie odbudowano już obiektów mieszkalnych, a funkcję zamku ograniczono do roli strażnicy. U stóp Góry Zamkowej wzniesiono zespół budynków z dworem dla biskupa, gdzie zamieszkali również starostowie. O zamku jednak nie zapomniano. Ordynacja biskupa Piotra Gembickiego z roku 1647 zalecała naprawę budynków oraz dachów. Prawdopodobnie to właśnie wtedy zbudowano przypory przy murach obronnych od zachodu i północy oraz naprawiano fundamenty jednej z przypór baszty. Z ordynacji wiadomo też, iż na zamku zalecano utrzymywanie wart dwuosobowych, które miały pięciokrotnie wzrastać w czasach zagrożenia. Podupadłą warownię przygotowywano też do obrony podczas najazdu szwedzkiego w roku 1655, gromadząc tramy (belki) i głazy. Późniejsze źródła pisane milkną na temat zamku. Nie wymieniają go nawet inwentarze wizytacji dóbr muszyńskich. W chwili przejęcia dóbr biskupich przez władze austriackie w roku 1781 obiekt musiał znajdować się już w stanie daleko posuniętej ruiny, skoro nie zaznaczono go na austriackiej mapie Miega (1772-1782) zaś na planie katastralnym z roku 1846 w miejscu jego lokalizacji pojawia się tylko sygnaturka obok nazwy „Zamczysko”, którym to terminem w staropolszczyźnie określano budowle już nieistniejące. W wieku XIX malowniczo położone malowniczo ruiny interesowały wielu miłośników rodzimych starożytności. Zamek wielokrotnie opisywano (Sz. Morawski, M. Maciszewski) i rysowano (m.in.: B. Z. Stęczyński, N. Orda, J. Matejko). Jednak na prace te należy spojrzeć krytycznie, przez pryzmat artystycznych wizji ich twórców.

Kilkakrotnie w ruiny muszyńskiego zamku wkraczali archeolodzy. Ich prace zmierzały przede wszystkim do odsłonięcia murów, niemal całkowicie znajdujących się pod ziemią. Dzięki ich pracy na powierzchni widoczne są dzisiaj znaczne odcinki obwodu obronnego i część zabudowy wewnątrz. Ale wykopaliska nie ograniczają się tylko do odsłaniania murów. Wnikliwej analizie poddawana jest ziemia oraz znajdowane w niej zabytki. To one informują o akcjach budowlanych, najazdach, pożarach, poziomie życia mieszkańców, składając się na nieznaną dotąd historię zamku.

W trakcie wieloletnich prac wykopaliskowych pozyskano kilkanaście tysięcy ułamków naczyń ceramicznych oraz kafli. Wśród nich znalazła się bardzo dekoracyjna ceramika pochodząca z Czech i Węgier. Wydobyto też kilka tysięcy przedmiotów metalowych, głównie ręcznie kutych gwoździ, blach oraz sztabek. Bardzo bogaty jest zespół militariów, zwłaszcza związanych z kuszami (groty bełtów kusz, haki do naciągania cięciwy), ale wśród znalezisk są też rzadkie w Polsce fragmenty luf hakownic, jednego z najstarszych typów broni palnej. Na używanie broni palnej wskazują też metalowe kule różnych kalibrów oraz krzemienne skałki używane do krzesania ognia przy podpalaniu prochu. Z oporządzenia konia i jeźdźca często natrafiano na podkowy, wędzidła, fragmenty ostróg i strzemion. Z części ubioru i ozdób należy wymienić sprzączki do pasów o różnie ukształtowanych ramach oraz pierścionki i obrączki, a zwłaszcza jedną z niemieckim napisem „hilf gott maria” (Wspomóż Boże, Maryjo) wykonanym gotycką minuskułą, którą zapewne zgubił w czasie ataku na zamek jeden z żołnierzy armii Tomasza Tracsay’a.. Do najcenniejszych znalezisk należy jednak okucie rzemienia zapięcia księgi zdobione gotycką literą „S”. Wśród znalezisk jest też kilkanaście monet węgierskich i polskich, m. in. Władysława Warneńczyka, Władysława Pogrobowca, Marcina Korwina, Jana Olbrachta i Władysława III Wazy.

Prace wykopaliskowe na zamku trwają. Każdy nowy sezon badań przynosi kolejne, czasami zaskakujące odkrycia, i chociaż badania są w toku, już teraz można stwierdzić, że przynajmniej w fazie renesansowej nie była to li tylko graniczna warownia, ale starano się wznieść zamek tyleż obronny, co nowoczesny, urządzony zgodnie z panującą modą, odpowiadający pozycji właścicieli – biskupów krakowskich.
Oczywiście muszyński zamek ma swoje legendy o głębokich piwnicach, ukrytych w nich skarbach i tajnym przejściu do rynku. A że w każdej legendzie tkwi ziarenko prawdy, niejednym może nas jeszcze zadziwić.

Odwiedzin :